Jak można się było domyślić z ostatnich postów oraz strony fb, wiele się u mnie ostatnio zmienia. Rodzina mi się powiększyła o małą Wand(alk)ę, w związku z czym trzeba było odświeżyć i przemeblować mieszkanie. Poboczną korzyścią dla mnie było zakupienie przy okazji nowych mebli do tzw. studia - komody na pierdoły i przydasie oraz biurka. Jednak jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie nim będę mógł z nich w pełni korzystać.
czwartek, 11 grudnia 2014
czwartek, 27 listopada 2014
Hussar 2014
W dniach 18-19 października (tak tak, ponad miesiąc temu) odbyła się piąta edycja konkursu Hussar. Nie muszę chyba wyjaśniać co to za konkurs i jakiej jest wagi ;) Jakby ktoś jednak przypadkiem nie wiedział, to polecam na początek moje relacje z poprzednich edycji: Hussar 2012 i Hussar 2013.
Tegoroczna edycja troszkę różniła się od poprzednich, ze względu na rozłożenie wydarzenia na dwa dni. Miało to swoje dobre i złe strony, o czym napiszę w podsumowaniu. Dla mnie dodatkowo było to zupełnie nowe przeżycie - otóż kilka dni przed samą imprezą, w wyniku luźnych dyskusji prowadzonych na stronie fb, wkręciłem się w grono "orgów", a konkretnie - obsługi imprezy :) Dzięki temu miałem okazje poczynić kilka obserwacji niedostępnych dla "zwykłego" widza. Nie obyło się to jednak bez wyrzeczeń - nie było mi dane uczestniczyć w pokazach i warsztatach, a te w tym roku dopisały: Bohun i Ania Machowska! Nie codziennie ma się okazję uczestniczyć w warsztatach takiej rangi ;) No ale coś za coś.
piątek, 31 października 2014
Kokodżambo i do przodu
Miała być relacja z Hussara. Miałem wysłać Arbalowi jego statuetki. Miałem przekazać figurki Maćka jego znajomej...
piątek, 12 września 2014
Pędzle ze StertyŁupów
Od czasu kiedy Mateusz "Red Gobbo" Sztrąf przesłał mi swoje pędzle do zrecenzowania, wypowiedzieli się na ich temat chyba wszyscy malarze i blogerzy z naszego małego światka ;) No cóż, przyznam szczerze że nawet zdjęcia porobiłem ponad miesiąc temu, tylko jakoś ciągle nie mogłem się zebrać do pisania... Ale obiecałem - więc piszę.
A będzie o pędzlach syntetycznych. Od jakiegoś czasu przymierzam się do przesiadki na ten właśnie rodzaj włosia - a dlaczego, to napiszę na końcu. Niestety z Mag Polami nie mam najlepszych doświadczeń, dlatego postanowiłem znaleźć coś innego. Kilka renomowanych firm produkuje pędzle z syntetycznym włosiem, i właśnie zastanawiałem się w którą markę "wejść" kiedy nagle pojawiły się pędzle z lootpile.eu. Wielkim plusem była możliwość otrzymania próbki za darmo - więc tylko głupi by nie skorzystał ;)
A będzie o pędzlach syntetycznych. Od jakiegoś czasu przymierzam się do przesiadki na ten właśnie rodzaj włosia - a dlaczego, to napiszę na końcu. Niestety z Mag Polami nie mam najlepszych doświadczeń, dlatego postanowiłem znaleźć coś innego. Kilka renomowanych firm produkuje pędzle z syntetycznym włosiem, i właśnie zastanawiałem się w którą markę "wejść" kiedy nagle pojawiły się pędzle z lootpile.eu. Wielkim plusem była możliwość otrzymania próbki za darmo - więc tylko głupi by nie skorzystał ;)
poniedziałek, 28 lipca 2014
3-cie Warsztaty w Toruniu, 25-27.07.2014
Tym razem było już bardzo warsztatowo - wszyscy nie dość, że dostali tą samą figurkę (dzięki uprzejmości firmy Kromlech), to jeszcze tą samą podstawkę (te z kolei dostarczyła firma Secret Weapon). Do tego wspomniany Kromlech dorzucił masę bitsów, z których każdy mógł wybrać co chciał do udekorowania podstawki. Zadanie było w sumie proste: zrobić tego orka na tej podstawce po swojemu. I powiem szczerze - wśród 12-tu skończonych figurek nie było dwóch takich samych...
poniedziałek, 5 maja 2014
A więc Warmahordy, hm?
Pamięta ktoś początki tego bloga?
Jeśli tak, to z pewnością uśmieje się setnie na wieść o tym że nabyłem figurki do systemu Hordes, będącego bardziej fantasy odmianą Warmachine. Tak, wiem, pisałem kiedyś że nienawidzę tych figurek. Na swoją obronę powiem że wizualnie Hordes jednak różnią się od Warmachine, i jakoś łatwiej mi przełknąć wielkie bestie niż roboty na węgiel. Prawda jest jednak taka że tylko krowa nie zmienia swoich poglądów.
Jeśli tak, to z pewnością uśmieje się setnie na wieść o tym że nabyłem figurki do systemu Hordes, będącego bardziej fantasy odmianą Warmachine. Tak, wiem, pisałem kiedyś że nienawidzę tych figurek. Na swoją obronę powiem że wizualnie Hordes jednak różnią się od Warmachine, i jakoś łatwiej mi przełknąć wielkie bestie niż roboty na węgiel. Prawda jest jednak taka że tylko krowa nie zmienia swoich poglądów.
wtorek, 22 kwietnia 2014
Dark Elf Hero (Avatars of War)
Nadchodzi koniec wielkiej smuty - oto udało mi się skończyć ludka! Oczywiście jeden z zamówionych.
Już drugi raz miałem okazję malować figurkę Avatars of War. Pozwolę sobie na szybką recenzję:
PLUSY
- Ciekawa poza. Choć pokazywanie paluchem/mieczem jest już mocno wyeksploatowane, w tym wypadku razi mniej ze względu na drugą rękę, spoczywającą na rękojeści drugiego miecza.
- Niezły detal. Nie za dużo, nie za mało, ciekawe kształty pancerza.
MINUSY
- Jakość rzeźby. Miałem sporo zabawy z usuwaniem linii podziału formy i kilku nadlewek. Ogólnie powierzchnia modelu w niektórych miejscach (wnętrze płaszcza) mogłaby być bardziej wyrównana. Zlane detale na włosach, runy na mieczu jakieś takie bez pomysłu, jakby rzeźbiarzowi się nie chciało. To samo z łuskami na płaszczu - bardziej przypominają kamyczki: ot takie kulki greenstuffu, trochę spłaszczone.
- Kilka problemów z anatomią - za duża (moim zdaniem) głowa, za małe stopy.
Już drugi raz miałem okazję malować figurkę Avatars of War. Pozwolę sobie na szybką recenzję:
PLUSY
- Ciekawa poza. Choć pokazywanie paluchem/mieczem jest już mocno wyeksploatowane, w tym wypadku razi mniej ze względu na drugą rękę, spoczywającą na rękojeści drugiego miecza.
- Niezły detal. Nie za dużo, nie za mało, ciekawe kształty pancerza.
MINUSY
- Jakość rzeźby. Miałem sporo zabawy z usuwaniem linii podziału formy i kilku nadlewek. Ogólnie powierzchnia modelu w niektórych miejscach (wnętrze płaszcza) mogłaby być bardziej wyrównana. Zlane detale na włosach, runy na mieczu jakieś takie bez pomysłu, jakby rzeźbiarzowi się nie chciało. To samo z łuskami na płaszczu - bardziej przypominają kamyczki: ot takie kulki greenstuffu, trochę spłaszczone.
- Kilka problemów z anatomią - za duża (moim zdaniem) głowa, za małe stopy.
piątek, 11 kwietnia 2014
Apatia
"W bez-kształt-nej
bryle uwięziony tyle lat"
KAT
bryle uwięziony tyle lat"
KAT
No to się w końcu zebrałem żeby coś skrobnąć. Bardziej dla siebie, niczym terapeutyczne w założeniu doświadczenie, niż "dla ludu".
Nalałem sobie sporą szklanicę 12-letniej Balvenie od brata, w zębach trzymam e-papierosa, a z przyciszonych do granic przyzwoitości głośników płynie "Formless" - druga płyta Aghory. W sam raz.
Od paru miesięcy trwam w jakiejś takiej apatii. Niby coś robię, ale jakbym stał obok. Żona twierdzi że jestem przemęczony, i może ma rację. Praca + dojazdy zajmują mi większą część dnia, potem próbuję bawić się z Hezbollahem Marszczybrewką, a kiedy mały kamikaze w końcu zaśnie jestem już tak spruty że nie mam siły ani ochoty na nic sensownego. Weekendy z reguły obłożone są jakimiś towarzysko - rodzinnymi terminami, a jeśli już jakiś wolniejszy dzień się trafi to śpię do południa jak debil i potem narzekam że mnie głowa boli. Trochę nie widzę końca tego zaklętego cyklu, bo kasy wcale nie przybywa w zadowalającym tempie, kolejne wydatki są odkładane na później (zebrało się tego, oj zebrało), w domu czeka masa rzeczy na zrobienie / naprawę / wymianę, a brakuje na to wciąż albo siły, albo czasu, albo funduszy.
Nalałem sobie sporą szklanicę 12-letniej Balvenie od brata, w zębach trzymam e-papierosa, a z przyciszonych do granic przyzwoitości głośników płynie "Formless" - druga płyta Aghory. W sam raz.
Od paru miesięcy trwam w jakiejś takiej apatii. Niby coś robię, ale jakbym stał obok. Żona twierdzi że jestem przemęczony, i może ma rację. Praca + dojazdy zajmują mi większą część dnia, potem próbuję bawić się z Hezbollahem Marszczybrewką, a kiedy mały kamikaze w końcu zaśnie jestem już tak spruty że nie mam siły ani ochoty na nic sensownego. Weekendy z reguły obłożone są jakimiś towarzysko - rodzinnymi terminami, a jeśli już jakiś wolniejszy dzień się trafi to śpię do południa jak debil i potem narzekam że mnie głowa boli. Trochę nie widzę końca tego zaklętego cyklu, bo kasy wcale nie przybywa w zadowalającym tempie, kolejne wydatki są odkładane na później (zebrało się tego, oj zebrało), w domu czeka masa rzeczy na zrobienie / naprawę / wymianę, a brakuje na to wciąż albo siły, albo czasu, albo funduszy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)