poniedziałek, 23 września 2013

Ręcznik na ring

Oto czara się przelała.

Już od jakiegoś czasu męczy mnie kryzys osobowości / własnej wartości / wieku średniego. Ciągle brak czasu, a jak czas jest - to brak siły. Wiem wiem, pisałem to już nie raz, ale tym razem doszła do tego gorzka refleksja, a raczej - realistyczne podsumowanie.

poniedziałek, 16 września 2013

Warsztaty w Toruniu

W ostatni weekend miałem przyjemność odwiedzić ponownie Toruń i wziąć udział w warsztatach malarskich, zorganizowanych przez znanego tu i ówdzie Michała "Arbala" Walczaka (autora bloga Coloured Dust). Poniżej relacja z tychże, okraszona kilkoma zdjęciami.

środa, 11 września 2013

Narodziny bestii, cz. 3

Następnym kolorem do malowania była charakterystyczna menothowa purpura, do której użyłem - by the book - farb P3: Sanguine Base oraz Sanguine Highlight.

Proces minimalnie się różnił od poprzedniego etapu, ze względu na dość słabe właściwości kryjące farby Sanguine Highlight.

Na początek położyłem 2-3 cienkie warstwy tejże farby:

sobota, 7 września 2013

Narodziny bestii, cz. 2

Zanim przejdziemy do fotek - kilka uwag.
Po pierwsze - nie trzymam się sztywno "fabrycznego" schematu malowania; owszem, używam kolorów wymyślonych przez Privateer Press, ale samo ich rozmieszczenie jest inne.
Po drugie - w trakcie pracy nad modelem jedna z łap warjacka najpierw się obluzowała, a potem zupełnie zeszła ze sztyftu. Tak naprawdę to dobrze, bo łatwiej mi będzie pomalować detale, ale na zdjęciach co chwilę jest w trochę innej pozycji ;)
Po trzecie - mam jedną porządną lampę, i żeby zrobić zdjęcie muszę ją przemieszczać między stanowiskiem do malowania a tym drugim do robienia zdjęć; w związku z tym oświetlenie na poszczególnych fotach może się trochę różnić, ale mam nadzieję że różnice pomiędzy poszczególnymi etapami widać wystarczająco dobrze.

A teraz - zdjęcia:

wtorek, 3 września 2013

Narodziny bestii, cz. 1

Czas na obiecany "krok-po-kroku"!

Dostałem do pomalowania model Fire of Salvation ze stajni Privateer Press. Model jest mocno oldschool, ciężki, metalowy i trochę pokraczny, ale największym problemem była sama jakość odlewu - praktycznie cały warjack był pokryty małymi wżerkami. Z tego co słyszałem tu i ówdzie takie uszkodzenia powstają gdy leje się roztopiony metal w słabo nagrzaną formę (inna teoria mówi o efektach spalania talku, który czasem używany jest w roli substancji ułatwiającej wyjmowanie odlewów z formy). Tak czy inaczej wyglądało to nie najlepiej: