Czas na obiecany "krok-po-kroku"!
Dostałem do pomalowania model Fire of Salvation ze stajni Privateer Press. Model jest mocno oldschool, ciężki, metalowy i trochę pokraczny, ale największym problemem była sama jakość odlewu - praktycznie cały warjack był pokryty małymi wżerkami. Z tego co słyszałem tu i ówdzie takie uszkodzenia powstają gdy leje się roztopiony metal w słabo nagrzaną formę (inna teoria mówi o efektach spalania talku, który czasem używany jest w roli substancji ułatwiającej wyjmowanie odlewów z formy). Tak czy inaczej wyglądało to nie najlepiej:
Jako że duże powierzchnie aż prosiły się o łagodne cieniowanie, nie miałem innego wyboru niż spróbować trochę zniwelować nierówną powierzchnię odlewu. Wyciągnąłem więc stary pędzel, Liquid Green Stuff od GW (ci bardziej profesjonalni malarze preferują zielony miliput - jest twardszy i lepiej się go obrabia) i rozrzedziłem wodą prawie do konsystencji farby:
Taką miksturę nałożyłem dość obficie na problematyczne obszary:
Po zaschnięciu (dla pewności zostawiłem model na 24 godziny) wziąłem się do pracy papierem ściernym. Niestety kolega-klient dla którego maluję Warmachine zazwyczaj daje mi do pomalowania już sklejone modele, dlatego w niektóre miejsca ciężko było dotrzeć.
Sam LGS po wyschnięciu jest dość chropowaty, więc i tak przydałoby się go przeszlifować, ale głównym powodem była chęć uniknięcia "pogrubienia" modelu; szlifowałem więc tu i tam póki spod zielonej warstwy LGS nie zaczęły prześwitywać metalowe fragmenty:
W paru miejscach wżerki w metalu okazały się tak głębokie, że musiałem zabieg powtórzyć.
Kiedy już wszystko było wyszlifowane i wygładzone na tyle na ile się dało, model pokryłem podkładem Vallejo - najpierw czarnym po całości, potem obficie szarym pod kątem ok. 30 stopni od góry.
Jak widać na poniższych zdjęciach, nie wszystkie uszkodzenia udało się zamaskować, ale i tak powierzchnia prezentowała się o niebo lepiej.
Uznałem, że takie coś wystarczy jak na moje możliwości cieniowania.
W następnej części - malowanie jasnych powierzchni :)
To się napracowałeś, współczuję. Identyczna sytuacje miałem z modelem Obi Wana z Knight Models.
OdpowiedzUsuńZerknij sobie na poradnik c'tana:
http://fantasygames.com.pl/blog/polishing-miniatures/
Tez się zmagał z taką figurka PP.
Prawdę mówiąc zajęcie było nawet przyjemne, choć czasochłonne. Od kiedy zauważyłem że powierzchnia modelu już wpływa na moje "robienie pędzlem", staram się wygładzić każdą figurkę - a ten warjack i tak był mało problematyczny w porównaniu z niektórymi modelami pieszymi w 28mm ;)
Usuń