piątek, 22 lutego 2013

Te (niekoniecznie) czarne oczy...

Słowo się rzekło - kobyłka u płota, jak mówi stare przysłowie.

Na początek proponuję zapoznać się z powyższym filmikiem - mimo że narracja jest w języku angielskim, pokazuje dość wyraźnie podstawowe zagadnienia związane z malowaniem oczu na figurce, co wielu osobom przysparza niejakich problemów.

Po obejrzeniu tego materiału postanowiłem zastosować świeżo zdobytą wiedzę na figurce 28 mm, jednak zanim przejdziemy do części "krok-po-kroku" chciałbym jeszcze podzielić się paroma przemyśleniami, których nie ma w filmie.

Przede wszystkim źrenice/tęczówki należy malować symetrycznie. Nieważne czy ludek ma patrzeć w lewo, w prawo czy wprost - nie powinien mieć zeza! Jeśli malujemy ludka patrzącego wprost, dobrą wytyczną są kąciki ust - jeśli źrenica będzie się z nimi pokrywać w linii pionowej, będzie ok.

Drugą sprawą jest orientacja pionowa tęczówek. Dzięki temu możemy nadać twarzy figurki dużo wyrazu, często więcej niż sama mimika nadana jej przez rzeźbiarza. Pozwoliłem sobie na szybko zrobić poglądowy rysunek:



1 - neutralne, naturalne położenie źrenicy. Większa część tęczówki ukryta jest pod górną powieką, dolna jej krawędź ledwo wchodzi pod dolną powiekę (lub jej dotyka). Takie coś malujemy na większości figurek.

2 - spojrzenie w górę; pomiędzy dolną powieką a tęczówką jest widoczny odstęp. Jeśli figurka ma pochyloną twarz, możemy poprzez takie umiejscowienie uzyskać fajny efekt patrzenia "spode łba" :)

3 - patrzenie w dół, mało naturalne (zazwyczaj odruchowo pochylamy twarz by na coś spojrzeć). Ma dwa fajne zastosowania: na figurkach z uniesioną twarzą możemy uzyskać efekt szału (przydatne u flagellantów, maruderów Chaosu i innych berserkerów); na innych figurkach można w ten sposób symulować przerażenie (tak wyglądają oczy "rozszerzone ze strachu").

4 - źrenica centralnie pomiędzy powiekami. Rzadko spotykane i raczej nienaturalne ułożenie; najlepiej nie stosować w figurkach żeby nie wyglądały sztucznie.

Co jeszcze? Rozrzedzać farbę, nie pić zbyt dużo kawy przed malowaniem i postarać się o dobre oświetlenie i podparcie dla rąk :)

Obiektem mojego eksperymentu została figurka Reapera z linii Pathfinder, którą nabyłem na zeszłorocznym Hussarze. Ma dość duże jak na tą skalę, dobrze wyrzeźbione oczy, więc było na czym poćwiczyć. Do malowania użyłem mojego wysłużonego pędzelka, na którym zostało niewiele włosia; używam go właściwie tylko do malowania oczu. Zaletą takiego zdezelowanego pędzla jest to że nie nabiera za dużo farby, dzięki czemu zmniejsza się ryzyko rozlania po malowanej powierzchni.


Zaplanowałem dla tej figurki zielone oczy, więc wybrałem odpowiednie farbki Reapera:


Już wcześniej położyłem na figurce bazowy kolor skóry. Malowanie oczu zacząłem od białek. Zgodnie z poradą w filmie (zresztą czytałem o tym już w kilku poradnikach) użyłem do tego nie czystej bieli, lecz lekko kremowej farby P3 Menoth White Highlight:


Następnie dodałem czystej bieli (ok. 2 części bieli do 1 części Menoth White Highlight) i rozjaśniłem środki białek (nie do końca widać to niestety na zdjęciu):


Teraz zaczynamy zabawę: ciemniejszą zielenią namalowałem tęczówki. Jak widać nie przejmowałem się wyjeżdżaniem poza białka w pionie; koncentrowałem się na odpowiednim umieszczeniu tęczówek w poziomie. Figurka będzie patrzyła wprost:


Kolejny krok to rozjaśnienie tęczówek - tu już się napociłem żeby trafić w środek uprzednio namalowanych plamek :)



Następnie źrenice - tu popełniłem mały błąd: powinienem był namalować je zwykłym tuszem kreślarskim. Schnie on nieco dłużej niż farba i lepiej spływa z pędzla, dzięki czemu wystarczy raz dotknąć pożądanego miejsca i już jest tam czarna kropka. Ja wziąłem czarną farbę Reapera, przez co musiałem zrobić źrenice na kilka dotknięć, no i troszkę zapaskudziłem tęczówki...


... ale na szczęście został mi jeszcze jeden krok - blik, czyli odbicie światła od oka. Tu też się skoncentrowałem i prawie odgryzłem sobie język, ale udało mi się umieścić dwie białe plamki symetrycznie.

 Dzięki temu zamaskowałem lekko czarne zabrudzenia na tęczówce. Jest to poza tym sposób na oszukiwanie oka - w tej skali kombinacja koloru, czerni i białej plamki i tak mówi nam że patrzymy na oko :)

Ostatnim krokiem było poprawienie zabrudzeń na twarzy podstawowym kolorem skóry:


Oczy skończone, teraz będzie można cieniować twarz - co też ma wpływ na "wyraz twarzy" figurki.

Mam nadzieję że cokolwiek ciekawego znaleźliście w tym przydługim poście.

Aroha nui :)

środa, 20 lutego 2013

Czarnuch z błyskotką

Na początku przeprosiny - na stronie fb obiecywałem lepsze zdjęcia, tymczasem wyszły tak sobie. Obawiam się że za daleko ustawiłem figurki od aparatu, a na poprawkę nie miałem już szansy ponieważ zostały dostarczone klientowi. Widać z robieniem fotek jest jak z malowaniem - trzeba zwracać uwagę na szczegóły i pamiętać o nich przy następnej okazji...

Następnie sprostowanie: czarnuch = Dark Elf, błyskotka = element pomalowany jako imitacja kryształu.
To na wypadek wątpliwości co do mojej nienagannej postawy względem poprawności politycznej...
/sarcasm

Oto dokończeni bohaterowie Dark Elfów z poprzedniego posta:

Wykryte błędy: zabyt jasne i zbyt toporne linie tatuażu, za małe źrenice oczu, za ciemny makijaż pod okiem. Trzeba będzie poćwiczyć.


Nauki wyciągnięte z malowania totemu, czyli "błyskotki": wielkość białej plamki (tzw. bliku) powinna być proporcjonalna do wielkości danej bryły. W pierwszej wersji plamki były jednakowej wielkości, w związku z czym przód totemu wyglądał jakby farba poodpadała :/ Drugie podejście wyszło lepiej, jednak zastanawiam się czy nie próbowałem skoczyć na zbyt głęboką wodę, ponieważ akurat ten totem jest dość skomplikowany, i mogłem nie ogarnąć do końca prawidłowego rozłożenia blików i rozjaśnień.
Drugą ważną nauką jest użycie odpowiednio jasnego koloru na odbicia światła, czyli te dolne rozjaśnienia. Mam ogólnie problem z kontrastem na figurkach, w sensie że wychodzi mi zbyt mały przez co figurki wydają się słabo wycieniowane i "płaskie". Na kryształkach jest to podwójnie widoczne. W tym zakresie totem poprawiałem dwa razy, a i tak zastanawiam się czy nie przydało by się zwiększyć kontrast użyciem czystej czerni... Ale boję się ruszać gotowej figurki w myśl zasady "lepsze jest wrogiem dobrego" :)

Na koniec przedstawiam mój warsztat fotograficzny w nowej odsłonie - warto zwrócić uwagę na to jak aparat interpretuję różnicę w oświetleniu pomiędzy lampą pokojową a moją roboczą świetlówką ;)


W następnym poście zamieszczę moje przemyślenia w temacie malowania oczu, może nawet jakiś "step-by-step" ;)

wtorek, 5 lutego 2013

Wieści z frontu 3

Nie myślałem że kiedykolwiek to stwierdzę, ale... fajnie było pomalować coś z Warmachine *gasp*
Guardian okazał się dość ciężkim modelem, aż musiałem robić przerwy żeby zregenerować nadgarstek ;) ale jeśli chodzi o stopień skomplikowania malowania to wcale nie było tragicznie. Kiedyś narzekałem na ilość detali w modelach Privateer Press, ale po doświadczeniach z finecastem i najnowszymi produkcjami GW musiałem zrewidować ten pogląd ;)
Oto bestyja w całej swojej okazałości:


Równie miłym doświadczeniem było cieniowanie farbkami P3. Od czasu malowania poprzednich "łormaszinów" nauczyłem się trochę lepiej kontrolować konsystencję farby, co w połączeniu z płynnym pigmentem P3 zaczyna mnie przekonywać do spróbowania pełnego "wet blending" - czyli cieniowania poprzez mieszanie płynnej farby już na figurce. Może kiedyś spróbuję.

W temacie eksperymentów - po raz kolejny wziąłem się za bary z mokrą paletą:

 
Wciąż chyba coś robię źle, ponieważ nadal nie widzę jakichś mega-zajebistych korzyści wynikających z użycia tego gadżetu; jednak muszę się przyznać że nie malowałem jeszcze figurki przy której naprawdę musiałbym mieszać masę kolorów (jasne/ciemne/zimne/ciepłe/bardziej zielone czerwienie/bardziej błękitne czernie itp.).Mam kilka takich obiektów w szufladzie, więc i na to przyjdzie czas.

Mokra paleta była w użyciu przy malowaniu kolejnych Dark Elfów - na razie zrobione są twarze i ciała, reszta niedługo. W ramach urozmaicania hero-questowej czarodziejki postanowiłem machnąć jej tatuażyk - o ile forma nawet mi się podoba, o tyle coś nie do końca mi się podoba z kolorem (mieszałem niebieski z kolorem użytym do malowania skóry; zastanawiam się czy nie lepszym pomysłem było by domieszanie czarnego... zobaczymy przy następnej dziarze).

 Nie do końca to widać na fotce, ale odcień twarzy i skór użytych jako płaszcz i chorągiew jest nieco inny :)

Ostatnio zastanawiałem się co dalej zrobić z tym blogiem. Wbrew moim oczekiwaniom nie stał się on źródłem niekończących się zamówień na malowanie figurek - jak widać, sama obecność w sieci nie wystarczy. Z drugiej strony nie jestem jakimś mistrzem żeby w kółko pisać porady i tutoriale... Jakieś pomysły? Co chcielibyście poczytać w moich postach?