niedziela, 12 grudnia 2021

Pogrom legionu

 Przerywam obiecywanie krótkiej wrzutki z Kontrastu 2021 (trochę wstrzymuje mnie to że chcę zrobić przy okazji porządne zdjęcia mojej Perełce, a nie mam kiedy rozstawić szpeju. No i tło muszę jakieś wymyśleć. Ech...) żeby podzielić się relacją z kolejnej bitwy stoczonej według zasad Basic Impetus 2.

Tym razem mój Legio Aeterna Geriatrix został wysłany z misją pacyfikacyj... eee... to jest pokojową do Azji Mniejszej, gdzie jakiś post-hellenistyczny władyka postanowił ugryźć karc... to jest karmiącą rękę Republiki. Mowa oczywiście o królu Pontu, Mitrydatesie.

Ten raport będzie mniej szczegółowy od poprzedniego, głównie dlatego że płynna inicjatywa zmieniająca się z tury na turę kilka razy przysporzyła mi i Sebastianowi skrobania w głowę kiedy próbowaliśmy dojść czy tura właśnie się skończyła, czy może czas na aktywacje kolejnego gracza. Na szczęście było to chyba jedyne zamieszanie spowodowane zasadami, bo tym razem raczej nie popełniliśmy żadnych błędów i pamiętaliśmy o wszystkim. Dlatego pod zdjęciami będzie tylko krótki i bardziej fabularny opis bitwy.

Widok na pole bitwy wylosowaniu i rozstawieniu armii. Obie armie wystawiły się dość "hellenistycznie", z ciężką piechotą w centrum, lekkimi oddziałami na jednym skrzydle (moim lewym) i konnicą na drugim (moim prawym). Poncki generał Sebastianus zręcznie wykorzystał to że ustawiał się do bitwy jako drugi, więc nie dziwne że odbił moje ustawienie jak lustro - wszak dysponował większą ilością lekkich thureophoroi uzbrojonych w oszczepy, oraz ciężką hellenistyczną jazdą górującą nad moimi iberyjskimi sprzymierzeńcami. Mój legat Matheus Patafian Pocracca, rozmieścił swoją najlepszą piechotę, czyli rzymskich legionistów, na centralnym wzgórzu. Na tym etapie rzymskie linie wyglądały naprawdę groźnie.

Po pierwszych ruchach obu armii. Rzymskie centrum zadowoliło się czekaniem na wroga na swojej silnej pozycji, w tym czasie oba skrzydła rozpoczęły ostrożne podchody do przeciwnika. Jak widać pierwsza krew przypadła w udziale ponckim harcownikom, którzy zadali obrażenia iberyjskiej lekkiej piechocie.

Jeszcze tego nie widać, ale w tym momencie szala zwycięstwa zaczęła się przechylać powoli na stronę Pontu. Moje lekkie oddziały iberyjskie zaczynają ponosić straty od ponckich oszczepów, i to nawet mimo przegonienia na dobre z pola bitwy wrażych harcowników. Moi harcownicy, mimo że w dobrej flankującej pozycji, nie byli w stanie wcelować pomiędzy ponckie thureosy. Na drugim skrzydle hellenistyczna ciężka jazda zniosła balearskich procarzy którzy nie zdążyli się na czas wycofać, na szczęście dla mnie dzielni najemnicy nie sprzedali tanio swojej skóry i zadali trwałą stratę ponckim jeźdźcom. Najwyraźniej mocno wstrząsnęło to kawalerią, ponieważ nie udało im się w pościgu za rozbitym wrogiem wpaść w stojącą w drugiej linii średnią konnicę iberyjską.
Tymczasem najlepsze oddziały Matheusa Patafiana Pocracci nadal spokojnie trwały na swoich pozycjach...

Kilka tur później - początek rzymskiego końca. Kiedy w końcu Legio Aeterna Geriatrix ruszył do boju, ze straszliwym zresztą skutkiem - redukując duży oddział Galatów do poziomu zwykłego oddziału ;) i odrzucając w tył oba oddziały imitacji legionów (nie bez powodu zwanych imitacją, hehe) - oba skrzydła szły już w rozsypkę. Po początkowym sukcesie w walce z ponckimi katafraktami iberyjscy jeźdźcy jednak w końcu ulegli wrogiej przewadze i przegrali przedłużającą się walkę, uchodząc z pola boju. Na lewym skrzydle chmury oszczepów wyrzucanych przez lekką poncką piechotę stopniowo zmiękczyły Iberów i Retów, na tyle że thureophoroi w końcu ruszyli do walki wręcz, z marszu rozbijając jeden oddział.

Sebastianus nie zwlekał z podwójnym oskrzydleniem legionistów. Powyżej widać ostatnie chwile kohorty zaszarżowanej od boku przez zreformowaną poncką jazdę wiedzioną do boju przez samego ponckiego generała, jak również ostatni raz widzimy dzielnego Matheusa Patafiana Pocraccę, szykującego się wraz ze swoją centralną kohortą na przyjęcie uderzenia powracającej ciężkiej piechoty Sebastianusa. Lewej kohorcie udało się uporządkować szyk i obrócić frontem do flankujących thureophoroi, tymczasem jedna kohorta - która wcześniej rozbiła i zmusiła do ucieczki sprzymierzonych z Mitrydatesem Galatów - rzuciła się w desperacką pogoń za ponckimi harcownikami (widać ich w prawym górnym rogu zdjęcia).

Po śmierci Matheusa Patafiana i rozbiciu dwóch centralnych kohort bitwa była zakończona (straciłem ponad połowę swoich punktów VDT, czyli Wartości Demoralizacji Totalnej, jak to ładnie zostało przetłumaczone w podręczniku ;) ). W sumie tego nie dogadaliśmy, ale zakładam że otoczona kohorta z lewego skrzydła została wzięta do niewoli, natomiast harcownicy na lewym skrzydle i legioniści goniący łuczników na prawym skrzydle, widząc zagładę centrum, opuścili pole bitwy i zanieśli wieść o porażce do najbliższego rzymskiego fortu na azjatyckim wybrzeżu.

Podsumowanie

Na początku nie skupiałem się na tym, ale sam Sebastian zwrócił mi uwagę na pewną rzecz. Otóż, mimo tego że traktuję Basic Impetusa jako taką zwykłą giereczkę z udziałem pomalowanych ludzików, cała ta bitwa miała mocno historyczny przebieg, i moja przegrana nie wynikła z jakichś dziwnych zasad czy szczególnego niefarta w kościach, ale przede wszystkim z błędu taktycznego. Za długo trzymałem swoje najlepsze oddziały na pozycji defensywnej, próbując bardzo ryzykownej walki na skrzydłach, na których z obu stron przewagę miał Sebastian. Zgodziliśmy się że gdybym to właśnie w centrum uderzył z całą siłą, a na skrzydłach tylko szachował Pont swoimi oddziałami, wynik mógłby być zupełnie inni - bo legioniści w tej grze to naprawdę twarde sztuki. Nie dość że wartość bazową mają 6, czyli tyle co najlepsza konnica Sebastiana, to jeszcze dysponują morderczym pilum.
Wracając do domu i analizując przebieg bitwy nie mogłem się oprzeć wrażeniu jak bym właśnie obejrzał kolejny filmik na kanale Kings&Generals, i to mnie chyba najbardziej pozytywnie zaskoczyło, bo takich reminiscencji nie spodziewałem się akurat po tym systemie.

Cóż mogę więcej dodać niż to, że system coraz bardziej mi się podoba? :)
Chyba tylko to że moje były tylko figurki Rzymian i procarzy, natomiast iberyjskich sojuszników pożyczył mi Sebastian. Ciekaw jestem czy jak pomaluję swoje figurki to lepiej sobie poradzą z ponckimi buntownikami? Zobaczymy, bo do rewanżu dojdzie na pewno. Wszak...


Do następnego :)


1 komentarz:

  1. Świetny batrep...ten krótszy IMO lepszy niż poprzedni dłuższy. Przyznam się że bałem się końca tego artykułu czy BI nie zakoczył Cię czymś negatywnym. Ale jak widać hype trwa i to najlepsza wiadomość dla moich uszu. :)

    OdpowiedzUsuń