Hej, taki mały post z zaskoku ;)
Mianowicie, zakupiłem sobie ślicznych Scytów z Wargames Foundry, z zamiarem użycia ich jako najemnych Dahów w armii seleukidzkiego Megasa Basileusa, Antiocha Wielkiego :)
Jednym z najważniejszych zagadnień przy mieszaniu w obrębie jednej armii figurek od różnych producentów jest wielkość koni, bo w tym obszarze występują największe różnice. Wielkość samych ludzików ma trochę mniejsze znaczenie, bo wiadomo - jedni są więksi, inni mniejsi... i jakoś te różnice mniej się rzucają w oczy. Konie natomiast - to już sprawa poważniejsza.
No i przyszła paczka (i to mimo covidów i innych brexitów całkiem sprawnie, jakoś w tydzień), więc się rzuciłem na tych Scytów/Dahów jak Reksio na szynkę. Rozpakowałem, pooglądałem, pomacałem, i tradycyjnie sięgnąłem na półkę po konika od hetairów z Aventine Miniatures. Jako że większość mojej konnicy w tej armii pochodzi/będzie pochodzić właśnie z Aventine, uznałem że warto przyrównać wielkość koników właśnie do nich.
No i nastąpił lekki zonk.
Okazuje się, że konik z Foundry jest nieco mniejszy. Kluczowa jest tu wysokość grzbietu, tam gdzie będzie siedział jeździec. Mimo że same proporcje i ogólna masa są podobne, to jednak ta różnica w wielkości to kilka milimetrów, a to już może być widoczne jak się skończone figurki postawi obok siebie...
"No nic" - myślę sobie. "Najwyżej zamówię koniki bez pancerzy od Aventine, sprzedają przecież oddzielnie konie, wezmę od jakichś Partów czy innych takich i będzie git". Co prawda szkoda mi było ozdobnego, scytyjskiego rządu na konikach Foundry, ale byłem gotów na to poświęcenie, żeby mi potem świadomość tej różnicy w wielkości nie spędzała snu z oczu. Wiadomo jak to jest, jak się jakiś taki detal wbije w głowę... jak to mówią, co się zobaczyło nie da się odzobaczyć.
Zanim jednak wywaliłem kolejne goldy na szybkie zamówienie od Aventine, coś mi podpowiedziało żeby może zrobić jeszcze jedną przymiarkę. Tak się bowiem składa że mam przecież "lekkie" koniki z Aventine, które zakupiłem w ramach zestawu jazdy typu tarenckiego, również do armii Seleukidów. Tyle że musiałem zwlec odwłok z krzesła i sięgnąć do pudła na półce...
I co się okazuje?
Tak, dobrze widać. Konik od Scytów z Foundry jest praktycznie identyczny wielkościowo i masowo z konikiem z Aventine. Troszkę rzeźba różni się stylem, ale bez problemu można by ich użyć obok siebie w tym samym oddziale.
No i trochę zdębiałem, bo wychodzi na to że dwa koniki z Aventine są dość różne pod względem wielkości.
Kierowany przeczuciem postanowiłem dodać do porównania jeszcze jednego, w pełni opancerzonego konia, tym razem od seleukidzkich katafraktów Aventine.
Się okazuje że ten jest jeszcze odrobinę większy od konia hetairów. No lol. Ale akurat tą różnicę moża zrzucić na karb opancerzenia.
No i wtedy zaczęło do mnie docierać, że w sumie źródła wspominają o tym że ciężka konnica armii seleukidzkiej jeździła na "większych" koniach rasy niseańskiej (nie wiem czy to właściwe polskie tłumaczenie angielskiego nisean horse). To te same konie które już w czasach Achemenidów uznawano za "królewskie", które Chińczycy nazywali "niebiańskimi" i nawet jakąś wojnę toczono o prawa do ich hodowli. Jedną ze znanych cech tych koni było to że były wyższe od "zwykłych" koni pośledniejszych ras.
W ten oto sposób wytłumaczyłem sobie te różnice w koniach na tyle przekonująco, że mogę spać spokojnie. Ba, nawet mogę się lansować że w mojej armii będzie zachowana historyczna różnorodność końskich ras, co z marszu daje mi +20 do koszerności :D Lans lans lans.
Na koniec mała ciekawostka - porównanie największego konia z Aventine, tego od katafraktów, z koniem Victrixa oraz średniowiecznym rumakiem (plastikowym) od Perry Miniatures. Jak widać, Victrix klasycznie choruje na przerost wszystkiego (taka wada konnych zestawów tej firmy), natomiast co do konia od Perrych... cóż, nawet ich metalowe konie z tych samych serii są mniejsze od tych plastikowych chabet.
Pozdrówka i do następnego zaskakującego posta ;)
Ja dopowiem ze swojej strony, szkoda, że nie można kupować od Foundry osobno koni i jeźdźców. Ich konie są tak tragiczne, że aż żal. Jeźdźcy natomiast są całkiem, całkiem. Powodzenia w malowaniu 'koszernej' armii ;)
OdpowiedzUsuńBo ja wiem czy takie tragiczne? Pewnie zależy od serii. Np. ich koni z Wojny Stuletniej to faktycznie bym kijem nie tknął, ale np. te od Scytów ogólnie są ładne. Rzecz w tym że to wszystko figurki z innej epoki, więc przy dzisiejszych produktach są trochę karłowate :) No i z różnorodnością kiepsko, np. na XVI wiek mają dosłownie kilka kucyków do żandarmów, z czego tylko jeden jest w pancerzu...
Usuń