sobota, 26 października 2013

Bestia powstała... i co dalej?

Po dłuższej przerwie spowodowanej Hussarem i następującym po nim ciężkim tygodniu wracamy do stałego rozkładu jazdy.

Oto gotowa bestia, znaczy się Fire of Salvation. Zdjęcia zrobiłem jeszcze przed Hussarem, ale dopiero teraz miałem czas by je obrobić i opublikować. Jako że to mój najlepszy - jak dotąd - warjack, postanowiłem zamęczyć Drogich Czytelników fotkami z każdej możliwej strony :P





Jak widać podstawka jest "goła" - taki mam układ z klientem.

I co dalej? Ano dzieje się. Przy przekazywaniu warjacka otrzymałem kolejne zlecenie, tym razem oddział Idrian Skirmishers. Tym ciekawszy, że przedstawia coś pomiędzy Indianami z Ameryki Północnej a Arabami, będzie więc okazja pomalować ciemniejszą skórę (może bym się tak nie cieszył, gdybym nie miał gotowej triady RMS w sam raz na tą okazję :P ).
Oprócz tego zacząłem następne zlecenia z kolejki, na zdjęciu poniżej: Stonehorn do armii ogrów z WHFB; 27 savage orków (z czego 3 zacząłem jakoś rok temu albo i lepiej...) którzy pójdą w bejcę; bohatera Dark Elfów, tym razem produkcji Avatars of War.
Dziś akurat miałem dzień aerografu (żona z synkiem wybyli do teściów, więc mogłem pohałasować) więc postanowiłem zapodkładować to towarzystwo i położyć bazowe kolory na orkach i stonehornie... niestety, na podkładzie się skończyło, bowiem mój wysłużony aerograf dokonał żywota. Różne rzeczy dzieją się z aerografami, bo to precyzyjne i w sumie delikatne urządzenia. Mój zaczął pluć farbą ze spustu. Nie wiem jak i dlaczego, ale tak właśnie zaczął robić. W połowie psikania, z pianą na pysku rozłożyłem go na części, wyszorowałem gdzie się da rozpuszczalnikiem Wamodu, złożyłem do kupy, przepuściłem nieco wody "na rozruch" i zadowolony z efektu nalałem podkładu z powrotem do zbiorniczka. Jak trysnęło ze spustu to dobrze że po twarzy nie dostałem :( Jakoś udało mi się dokończyć podkładowanie, ale trochę ręczników papierowych mi poszło na ciągłe wycieranie.

No i teraz się zastanawiam co zakupić. Kusi mnie Evolution Silverline od H&S, ale trochę droga to impreza jak na moją kieszeń. Tzn. stać by mnie może było, gdyby nie to że czeka mnie w najbliższym czasie zakup następnych farb RMS i tuszy artystycznych Vallejo... Bardziej realnym kandydatem jest Ultra tejże firmy, tańsza i bez bajerów... Bajery zawsze mogę dokupić później, bo akurat H&S ma u nas dość dobrą ofertę.
Pytanie tylko czy jest sens kupować tą Ultrę... Cóż, może ktoś z Szanownych Czytelników wesprze radą? :)

4 komentarze:

  1. Achy i ochy dla malowania, stworek wygląda świetnie (bardzo realistycznie wyglądają szmaty na karwaszach, chociaż nazywanie robotycznych ramion w ten sposób to chyba nadużycie semantyczne). Fajnie wyszedł metalik na tylnym deklu, no i ciekawi mnie co zrobisz z podstawką.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) No właśnie jak wspomniałem w tekście - z podstawką nic nie robię (niestety), kolega sam sobie robi podstawki swoją metodą. Dlatego skończone przeze mnie zamówienie zawsze wygląda na WiP :(

      Usuń
  2. Swietna robota, a o aero juz rozmawialismy via tel wiwc moje uwagi znasz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że się podoba :)
      Co do aero - ten filmik dużo wyjaśnił w kwestii różnic między Ultra a Evolution: http://www.youtube.com/watch?v=iQLJnD2mWMY
      Chyba jednak względy finansowe wygrają. Ultra z bajerami (dysze 0.2 i 0.4 i dwa zbiorniczki) jest tańsza niż "gołe" Evolution...

      Usuń