wtorek, 27 sierpnia 2013
Lokhir Fellheart
Moje ostatnie malowidło - Lokhir Fellheart w całej krasie.
Jak pisałem wcześniej - byłem bardzo pozytywnie zaskoczony jakością figurki, i nie mówię tu o odlewie, ale o samym koncepcie i rzeźbie. Bez zbędnych dupereli i wydumanych kretynizmów cechujących ostatnie wybroczyny Gównianego Wydawcy. Bardzo przyjemnie się malowało.
Oczywiście starałem się przy okazji doskonalić warsztat, w związku z czym płaszcz poprawiałem 3 razy :)
Zdjęcia wyszły dość ciemne, ale za to metaliki nawet w miarę widać. Zaczynam się utwierdzać w przekonaniu że baza z Vallejo Model Air plus kolorowanie i cieniowanie tuszami Vallejo Artistic Inks to schemat który mi odpowiada. Wiadomo - miejsce na poprawę warsztatu jest, ale chyba jest to kierunek w którym chcę iść.
Miłego oglądania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ślicznie pomalowana broń, klimatyczny dobór kolorów - tylko tak się zastanawiam - dużo fajnej łuski na płaszczu lecz kiepsko widać na zdjęciu kontrast i krawędziowanie do których ta łuska wydaje się być stworzona, ale to chyba ta mroczna aura fotografii.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie mylisz się - jest to coś co wszystkim rzuca się w oczy. Mi dopiero rzuciło się na dobre po opublikowaniu zdjęć :) Generalnie będę to jeszcze poprawiał... ;)
Usuń