środa, 22 maja 2019

Pfff :)

No proszę, kolejny rok minął.

Tym razem nie tak bezproduktywnie jak poprzednia roczna pauza w blogowaniu. Sporo grałem - zaliczyłem prawie cały sezon turniejowy Kings of War 2018, trochę też rampantowałem. Moja armia Miragliano urosła w siłę, przez jakiś czas służyła wszak do grania w sporego bitewniaka. Niestety nie dałem rady doszlifować jej na tyle żeby uzyskała jakiekolwiek wyniki (mój wynik na koniec sezonu to 2 wygrane, 2 remisy i 11 porażek...), po prostu w takiej postaci w jakiej chciałem ją widzieć - nie sprawdzała się. Została więc zredukowana z powrotem do etatów rampantowych, i choć raczej nie będzie już dane wystawić jej w całości (w kategoriach rampantowych to jest jakieś 150 punktów, a gra się bazowo na 24-30 :D ), to mam zamiar domalować dwa ostatnie oddziały, dokleić kilka sztandarów i cieszyć się jej widokiem na półce. I co z tego że jest w bejcy :)

Zrodziło mi się trochę nowych pomysłów, z częścią starych pożegnałem się z braku perspektyw i miejsca w pudełkach. Ogólnie jestem w dość dobrym punkcie jeśli chodzi o hobby, choć ostatnie miesiące upływają mi pod znakiem podwójnej ilości zleceń w pracy w porównaniu z ubiegłym rokiem, co odbija się trochę negatywnie na czasie którym dysponuję i chęci do robienia czegokolwiek jak już dzieci pójdą spać. Cóż, takie życie.

Niemniej kusi mnie czasem żeby napisać tu coś konkretnego. Tym bardziej że szerzej odwiedzane media, konkretnie facebook, ostatnio strasznie działają mi na nerwy. Staram się ograniczać newsy do źródeł związanych z hobby, ale nawet tam panuje moda na bezkrytyczne spamowanie czym się da. Czasem jest tak że ten sam post ze zdjęciem kilku pomalowanych figurek - lepiej lub gorzej, choć z reguły bez fajerwerków - pojawia mi się na 3 czy 4 grupach, niezależnie od tego czy nawiązuje do nich tematycznie czy nie. Zupełnie jakby ludziom nie chciało się zakładać i prowadzić własnych stron czy galerii, o blogach to już nawet nie wspominam. A jest to zjawisko na tyle powszechne że nawet nie chce mi się z nim walczyć...

Ogólnie wydaje mi się że blogosfera powoli odchodzi na boczny tor, bo prowadzenie bloga wymaga trochę więcej zachodu niż takie codzienne klepanie na fb czy innych instagramach. Sam też nieczęsto mam czas czytać blogi na liście obserwowanych, ale staram się przynajmniej raz w tygodniu sprawdzić co tam słychać, bo podziwiam tych ostatnich sprawiedliwych którym się chcę. Może taka apatia jest też jednym z powodów dla których przez rok nic tutaj nie pisałem... no bo pisanie dla samego pisania to strata czasu, a i nie wydaje mi się żeby obserwatorom jakoś specjalnie dawał się we znaki brak nowych postów...

Ale blog sobie jest. I jak już coś będę miał do pokazania to z pewnością tak uczynię, choć nie jestem pewien czy akurat będzie to skończona armia Miragliano ;) bo trochę nie chcę się zmuszać. Raczej jestem na etapie że maluję to na co w danej chwili mam ochotę.

A ponieważ jestem buntownikiem to ten post nie będzie udostępniony na tym cholernym facebooku, o.

4 komentarze:

  1. Trochę Cię rozumiem, że cholerny faceborg wchodzi gdzie się da i jak się da. Całkiem nienormalne dla mnie już jest to, że zamiast do kogoś zadzwonić jak człowiek i porozmawiać, ludzie wolą klepać te naklejki na messengerze.

    Z drugiej strony, jak sam zauważyłeś, blogosfera umiera. Chociaż blogi/strony to najlepsza forma prezentacji modelarskiej pracy (bo przejrzyste, ładne, łatwo trafić na to co się chce). Niestety ustępują popularności prostszym w obsłudze serwisom, gdzie łatwiej o odbiorców, którzy potrafią być motywatorem do dalszych prac z modelami. Nawet jeśli FB nie jest celem publikacji i tylko przerzuca się na niego odnośnik do właściwego posta na blogu, to dalej jest dobrą dźwignią motywacyjną. Jednakże to tylko moje skromne zdanie :-) Na jednych taki motywator działa, na innych nie. Każdemu jego pędzel.

    Jednakże display board z armią tileańskich chłopców chętnie zobaczę, niezależnie gdzie go wrzucisz. Sama maluję jeden regiment wzorowany na słynnych "strzelców z Miragliano" (figurki od Perrych) ale zanim ja to skończę to z pół roku jeszcze minie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, fb sam w sobie nie jest zły. To inny rodzaj komunikacji, szybszy, bardziej bezpośredni i tymczasowy. Np. jeśli widzę coś ciekawego z obszarów okołohobbystycznych to wrzucam, niech sobie zainteresowani zobaczą, bez potrzeby pisania posta na blogu. Albo jeśli na szybko chcę się czegoś dowiedzieć - zadaję pytanie i odpowiedź mam w przeciągu godziny, a nie potem przez tydzień sprawdzam czy ktoś skomentował wpis blogowy ;)
      Blog jest do rzeczy obszerniejszych, na które warto poświęcić chwilę czasu i które chce się zachować na później, tak żeby zawsze do nich był dostęp.
      Nie mam najmniejszego problemu ze stronami na fb, nawet takimi nie połączonymi z blogiem. Jak mi się podoba albo uznaję za ciekawą - lajkuję i mi się wyświetla. Moja irytacja w 9i0% to ludzie którzy wrzucają tego samego posta w kilka/kilkanaście grup. I to tak "na chama" - nieważne że system nie ten, ilość figurek się nie zgadza, czasem nawet zupełnie inna nisza (np. historyki w fantasy albo odwrotnie). Niezmiennie argumentem jest że "no przecież można to wykorzystać w tej grze...". Wszystko po to żeby co, promocję sobie zrobić? Często widzę że fotki wrzucane są jak leci - w serii 4 np. jedna jest "ruszona", absolutny fakap, a i tak leci na "bunia". Po co ja się pytam.
      Smutne jest to że nawet moi "bohaterowie", jak np. Kevin Dalimore, mistrz malowania w trzech odcieniach, stosują takie praktyki (Dalimore spamuje np. anglojęzyczną grupę Dragon Rampant). Powoli te grupy zmieniają się w prywatne galerie kilku osób, i posty merytorycznie ciekawe trzeba wydłubywać spomiędzy stosów WiP-ów, "a se machnąłem bo mi się nie chciało", i innych prób złapania kilku lajków...
      Ech, szkoda gadać, tylko się niepotrzebnie żołądkuję. Kijem Wisły nie zawrócisz, ot co ...

      Usuń
  2. Cześć,

    Jestem zainteresowany malowaniem figurek. Prosze o iformację jak mogę się skontaktować z autorem bloga w celu zamówienia malowania figurek. Pozdrawiam serdeczenie
    Łukasz

    OdpowiedzUsuń