niedziela, 30 czerwca 2013

Masters of Imagination 2013

No i po zawodach (dosłownie). Po całym dniu łażenia, palenia fajków, łażenia, robienia zdjęć, gadania, palenia fajków, picia piwa, podróży pociągami i palenia fajków (naprawdę, jakoś tak ćmiłem jak smok...) nareszcie powróciłem do domu z Masters of Imagination w Radomiu.
Od razu z góry przepraszam za dwie rzeczy: pierwsza - coś posrałem z ustawieniami aparatu, więc zdjęcia są koszmarne (ale jakieś tam są); druga - nie byłem w stanie rozpoznać/zapamiętać wszystkich, więc pod niektórymi zdjęciami będą zamiast imion/ksywek takie nawiasy (???????), oznacza to że nie wiem/nie pamiętam i proszę o uzupełnienie informacji jakby ktoś pamiętał/znał.

Jeśli chodzi o zdjęcia figurek w gablotkach - kilka całkiem niezłych udało się cyknąć Łukaszowi Mazurowi, do obejrzenia tutaj.

 

No to jadziem:


Krótki wstęp - już na dworcu spiknąłem się z duetem Zoo Art Studio, czyli Tomkiem i Pauliną Szczepańskimi. Razem dzielnie odnaleźliśmy Gimnazjum w którym odbywał się Radomski Dzień Gier bez prądu. Okazało się że przybyliśmy jako pierwsi na MoI :)

Impreza odbywała się na duuużej sali gimnastycznej 13-go Gimnazjum w Radomiu. Miejsca starczyło dla wszystkich atrakcji, choć po paru godzinach dało się już czuć w powietrzu "woń wargamera" ;)

Korzystając z niewielkiego ruchu od razu zgłosiliśmy nasze prace na konkurs.

Gospodarz nr 1 - Oskar "Rakso" Walczewski.

Gospodyni nr 2 - Iga "Ja źle wychodzę na zdjęciach" Walczewska-Bińczyk, czyli Ignis.

Na prace konkursowe czekały już szklane gabloty. Szkoda że bez oświetlenia, bo przy lekko przytłumionym świetle w sali nie dało się przez szybę zrobić dobrych zdjęć (dlatego ich nie ma w tym poście).

Wielu próbowało.

 Naprawdę, staraliśmy się.

Mała rundka po atrakcjach i wydarzeniach dziejących się w sali: planszówki...

... Star Wars...

... magicowcy (jak zwykle zaglądający sobie w klasery)...

... no i największe liczebnie wydarzenie Radomskiego Dnia Gier bez Prądu, czyli turniej WHFB.

Niestety - jak to na turniejach - można było się przestraszyć gołym plastikiem (choć trzeba przyznać że ponad połowa armii była w większym niż mniejszym stopniu pomalowana).

Jedyna armia która mnie zaciekawiła - Imperium z husarią w roli rycerzy zakonnych.

Były też typowo turniejowe dziwne zagrywki... (ta zielona linia na 3/4 szerokości stołu to nie żywopłot, lecz plaguebearerzy. A miski to nie proxy teren, lecz pozostałość po lunchu. A armia krasnoludów po prawej stronie twardo utrzymywała pozycje na krawędzi stołu przez całą bitwę...).

Space Hulk.

Było oczywiście stanowisko sklepu White Tree (później dowieziono więcej figurek, m. in. Andrea i Nocturna).
Można było nawet kupić koszulki.

Mało atrakcyjnie prezentował się natomiast Camelson Frasobliwy, aka "Ząb mnie qrfa boli".

Z kolei niewątpliwą atrakcją była możliwość potrzymania słynnego już na pół internetu "Skrzydełka Bohuna".

Kiedy już wszyscy zgłosiliśmy nasze malowanki, przyszedł czas na obadanie terenu. Namierzyliśmy lokal w którym miał się odbyć afterek, i zrobiliśmy sobie mały biforek.

Na pierwszym planie Bohun z obstawą, na drugim od lewej: (????), Łukasz Mazur, (czerwona koszulka????), Arbal, Tomek i Paulina.

Jako że zabrakło nam trochę zgrania, dochodziło do takich niespodziewanych spotkań (agenci CIA Frost i Camelson).

Przyjemny zwyczaj siedzenia i gadania przenieśliśmy z powrotem pod Gimnazjum (na zdj. Aniołki Bohuna i Tomek z Zoo).

Kolejne dłonie uściśnięte - od lewej: Smok, Karol i Lan (KAROL RUDYK, BITCHES! Kto chce mnie dotknąć?)

Tymczasem Rakso i Ignis ciężko pracowali przy ocenie prac.

Ale i taka praca może być przyjemna, jak widać ;)

Czekając na werdykty zajęliśmy się znów dostępnymi atrakcjami - tutaj rozgrywka w Jungle Speed: Tomek, Bohun z obstawą i Paulina.

OCZYWIŚCIE Bohun wygrał ;)

Camelson zaczął pokazywać, w tym przypadku swój sposób na NMM.

Zainteresowani byli zarówno ci obeznani z tematem...

 ... jak i ci nieobeznani.

Camelson malował...

A Frost trollował.

Konkurs speed-paintingu: do biegu... gotowi...

 TROLOLOLO (a jakże).

 Dziewczyny dzielnie malowały (Marta Konopka-Mrozek i Paulina Szczepańska)

A Loler to już prawie stracił głowę dla tego konkursu ;) (który zresztą wygrał)

Oczywiście wszystko pod czujnym okiem arbiterki. Nota bene - formuła konkursu speed paintingu była taka sama jak na ostatnim Hussarze: co parę minut zmiana jednej farbki.

Reszta większość czasu spędziła na rozmowach.

Ewentualnie na gadaniu (od lewej: Loler, Tomek, Bob i Paulina).

 Kiedy na stole zaczęły pojawiać się statuetki...

... a na podłodze reklamówki z nagrodami, wiedzieliśmy że ogłoszenie wyników tuż-tuż. Poszliśmy zatem kupą odbierać swoje prace, i był to jedyny moment kiedy udało mi się cyknąć kilka sensownych fotek figurkom.

Znany wszem i wobec rycerz z nieludzkimi freehandami Karola.

Kolejna legenda internetów w ostatnich tygodniach: Jotunn Bohuna.

Przy okazji oczywiście nie omieszkaliśmy pogadać na temat prac...

... pogaworzyć ...

 ... i podyskutować :)
 W końcu Rakso zaczął mówić.

 A my zaczęliśmy słuchać.

 III miejsce w rzeźbie - Loler

 II miejsce w rzeźbie - Bob

 I miejsce w rzeźbie - Maciek Pomianowski

 II miejsce w dioramie - Frost

 I miejsce w dioramie - Piotrek Czajka

 III miejsce w dużych modelach - Krzysiek Kobalczyk

 II miejsce w dużych modelach - Bohun

 I miejsce w dużych modelach - Karol

 III miejsce w single sci-fi - Lan

 II miejsce w single sci-fi - Loler

I miejsce w single sci-fi - Camelson

 III miejsce w single fantasy - Loler

 II miejsce w single fantasy - Karol

 I miejsce w single fantasy - Lan

 Grand Prix konkursu - Karol

I było dużo radości ;)

Oprócz 1, 2 i 3 miejsc było jeszcze kilka wyróżnień w każdej kategorii. Wszystkim serdecznie gratuluję!

Podsumowanie



Dwie imprezy figurkowe w odstępie tygodnia aż się proszą o jakieś porównanie, jednak jestem zbyt zmęczony by nad tym teraz myśleć (przed wyjazdem do Radomia spałem tylko godzinę...). Może jakoś w przeciągu tygodnia coś skrobnę na spokojnie. Na pewno fajnie było pointegrować się z najlepszymi z najlepszych, poznać nowe osoby i poobracać się w świecie wielkiego malowania. Niestety, przez ogólną obsuwę czasową nie mogłem się już pojawić na afterku, bo by mi ciuchcia uciekła :(

Acha, jakby się kto interesował - nie zdobyłem żadnych nagród ani wyróżnień. Żeby nie wracać z zupełnie pustymi rękami nabyłem od Maćka Pomianowskiego jego "Future Marine AD 2190", a ze stoiska White Tree gwizdnąłem temu samemu Maćkowi sprzed nosa figurkę Nocturny (w sensie że nazywa się Nocturna i jest z firmy Nocturna). Obie pozycje postaram się obcykać i opisać w oddzielnym poście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz