Patrzcie co karma modyfikowana genetycznie robi z poczciwych zwierzątek zwanych gryfami!
Po sklejeniu tego bydlęcia nie mogłem się powstrzymać przed zrobieniem kilku fotek. Z piersi nowego imperialnego gryfa sterczy patyczek do szaszłyków, który znacznie ułatwia operowanie modelem w trakcie malowania (docelowo go oczywiście nie będzie). To małe jest elfickim gryfem z 4/5 edycji, oryginalnie służącym jako wierzchowiec bohaterowi imieniem Eltharion.
Komentarz chyba zbędny.
Chłopaki z GW mają jakiś kompleks może? ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością ;) A tak na poważnie to wydaje mi się że chodzi im o to żeby nowe wyraźnie różniło się od starego; za tym idzie zmiana wielkości podstawki, co już może mieć wpływ na samą grę. Więc żeby być w porządku wobec oponentów trzeba mieć duże gryfy. Znaczy trzeba kupić nowe. Ot, jeszcze jeden powód żeby się w końcu wziąć za XVI w. ...
OdpowiedzUsuńUtwierdzam się tylko w przekonaniu, że dobrze zrobiłem biorąc rozbrat z WFB. Aż się boję pomyśleć co dadzą moim ukochanym krasnoludom, aczkolwiek można kombinować gdzie powędruje wyobraźnia twórców ;)
OdpowiedzUsuńGdyby jeszcze faktycznie posługiwali się wyobraźnią... niestety odnoszę wrażenie, że głównym czynnikiem decydującym o wyglądzie i klimacie poszczególnych armii jest plan sprzedaży. Zresztą pisałem o tym w poprzednim poście.
OdpowiedzUsuń